Ostatnio otrzymałam dziwaczny komplement - fajne macie to mieszkanie, ciepniesz wszystko byle gdzie, z byle czym, a i tak ładnie wygląda... Spojrzałam na komplementodawczynię zdumiona - przecież to jest poukładane - odpowiedziałam. - No co ty, nawet meble masz poustawiane, jak popadnie - odpowiedziała. Otóż nie mam. Nie wiem, czy nasze mieszkanie sprawia wrażenie totalnego chaosu, ale naprawdę nie ustawiam czego popadnie, gdzie popadnie. Przed wprowadzeniem się, lat temu dziesięć i miesięcy pare, idąc za poradami różnych zawodowych wnętrzarzy, rozrysowałam sobie plan mieszkania, a na nim rozmieszczenie mebli, coby od razu móc ekipie od przeprowadzek palcem wskazać, gdzie co mają postawić. Ustawianie poszło w miarę sprawnie, ale efekt był fatalny. Z bliżej nieokreślonego powodu moje nocne przemyślenia rozrysowane na kartkach w kratkę w ogóle się nie sprawdziły. Cośmy się napchali szaf na kocach z kąta w kąt, to nasze. I nie chodziło o to, że coś źle wymierzyłam, po prostu wizualnie zgr...
O rzeczach jednocześnie zbędnych i niezbędnych, niekoniecznie użytecznych, chociaż niewątpliwie użytkowych. O tym, co zagraca cztery kąty i jednocześnie czyni z nich dom. O wnętrzu w starej kamienicy. I o zbieraniu przedmiotów nadgryzionych zębem czasu.