Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2018

Podoba...

Nigdy nie wiedziałam, co mi się podoba. To znaczy wiedziałam, że coś mi się podoba, a coś nie podoba, ale jakoś nie mogłam się na jeden kierunek podobania nastawić. Kiedyś odkryłam, że do bólu podoba mi się stary biały fajans... wzruszyłam więc na poszukiwania i nabyłam porcelanę w kwiaty... Efektem poszukiwań eklektycznej szafy był zakup secesyjnej bieliźniarki. Kiedy już odkryłam, że kocham secesję, trafił się indyjski parawan... Moje cztery kąty to totalny miszmasz.  Wychowałam się w rodzinie dość konserwatywne nastawionej do wystroju wnętrz. Większość mieszkań przypominała raczej antykwariaty. W takim otoczeniu człowiek wie, czuje każdą komórką jestestwa, że nie uchodzi trzymać łokci na stole, garbić się, drapać, czochrać, marudzić, snuć w rozlazłych dresach i pić z obitego kubka...jednym słowem - do bani.  Za to zaczyna pożądać artefaktów, których ma nie ruszać. Dzbanków przywiezionych z Berlina przez prababkę, zasuszonego krokodyla, wachlarzy babci ze strusich piór, dziwacznych

Suszone kwiaty, czyli fidrygałki do kurzu łapania.

Dzisiaj krótko. Nic tak świetnie się nie kurzy, jak suszone kwiaty. I nie da się tego odkurzyć, umyć ani obetrzeć. W zasadzie suszone kwiaty są absolutnie zbędne, pruszą się i zagracają, ale, jak wszystkie fidrygałki,  cieszą. Od razu się przyznam, nie spryskuję niczym, ani lakierem, ani środkiem na mole, nie stosuję chemii i suszę w pęczku, a nie na sztuki. Tak po prostu, wieszam w ciemnym i przewiewnym miejscu, główkami w dół. I nic poza tym. 
Zdobyłam kufer. Pomalowany na biało, bez zawiasów i zamknięcia. W dodatku jakoś do mnie nie dotarło, że jest taki ogromny... Główną zaletą przedmiotów wykończonych przez poprzednich właścicieli jest ich stan. Trudno zaatakować farbą biedermeierowskie lustro w dobrym stanie.  Serce się kraje nawet mi, mimo, że nie lubię czeczotki. Ale rzeczy totalnie zabite dają możliwość wręcz nieograniczone, tym bardziej, że niezależnie od wyniku twórczości gorzej już nie będzie. I tak oto, w celu niekurzenia w domu, wyniosłam obiekt na podwórko...  Po dokładnym zbadaniu okazało się, że na drewnie jest warstwa szpachli, biała farba olejna i biała farba akrylowa do drewna, przy czym szpachla odłazi... Nauczona doświadczeniem, ponieważ już kiedyś walczyłam z takim zestawem chemii, zrezygnowałam z opalarki i wyciągnęłam kątówkę. Kątówką szlifuje się wręcz błyskawicznie, niestety jest nieco nieporęczna i wymaga odrobiny wprawy...  Nie chciałam skrobać do gołego drewna, w końcu miałam m
Wielokrotnie zastanawiałam się, gdzie ludzie zdobywają swoje skarby. Kierowana ciekawością i skuszona wizją udostępnienia wiedzy na ten temat pracowicie czytałam wpisy i artykuły typu "jak i gdzie kupować/zdobywać/wynajdywać cuda wszelakie za grosze"... I za każdym razem odczuwałam głębokie rozczarowanie. A to okazywało się, że należy rano wstać i ruszyć na Targ na Kole, a to że koniecznie trzeba mieć zaprzyjaźnionego antykwariusza, który specjalnie dla mnie znajdzie i odłoży, a to że Jarmark Dominikański to kopalnia cudownych okazji... Nie mówiąc o eksploracji rodzinnych strychów pełnych antycznych artefaktów. No i oczywiście pchli targ. Nie mieszkam w Warszawie, więc na Koło nie dolecę o poranku, chyba, że wstanę ciemną nocą i w pociąg wsiądę. Na zakupy u zaprzyjaźnionego antykwariusza mnie nie stać. Jarmark Dominikański jest raz w roku i oferuje ceny antykwaryczne. Rodzinne strychy, o ile w ogóle występują, zawierają głównie suszące się pranie. I sporadycznie gniazda os. 
Trochę rozgardiasz... Zbieranie powoduje nagromadzenie, a to z kolei konieczność upychania. Upychanie jest czynnością wielce skomplikowaną. W dodatku niezależnie od powierzchni posiadanej przez zbieraczy, prędzej czy później, nieuchronnie następuje. Upychać można zarówno w szafie, jak i na ścianie. W ogóle miejsce upychania oraz obiekty poddawane upychaniu nie są istotne. Istotna jest sama idea. Upycham zastawę stołową w kuchni, obrazy na ścianach, książki w szafie... To jak puzzle. Zabawa sama w sobie. Wymaga przemyślenia, metodyki, planowania. Czasami wymaga też licznych prób i poprawek. Ktoś, kto nigdy nie upychał, nie pojmuje ani samej idei, ani zadowolenia z upchnięcia. A jeżeli upchnięcie nie jest idealne? Wtedy otrzymujemy nieład artystyczny.  I na to już żadnych słów krytyki nie usłyszymy. W końcu mieszkanie duszy artystycznej rządzi się innymi prawami...  Z okazji majowego długiego weekendu zdobyłam kilka fidrygałków... Czas więc wznowić upychanie.