Przejdź do głównej zawartości
Trochę rozgardiasz...
Zbieranie powoduje nagromadzenie, a to z kolei konieczność upychania. Upychanie jest czynnością wielce skomplikowaną. W dodatku niezależnie od powierzchni posiadanej przez zbieraczy, prędzej czy później, nieuchronnie następuje. Upychać można zarówno w szafie, jak i na ścianie. W ogóle miejsce upychania oraz obiekty poddawane upychaniu nie są istotne. Istotna jest sama idea. Upycham zastawę stołową w kuchni, obrazy na ścianach, książki w szafie... To jak puzzle. Zabawa sama w sobie. Wymaga przemyślenia, metodyki, planowania.


Czasami wymaga też licznych prób i poprawek. Ktoś, kto nigdy nie upychał, nie pojmuje ani samej idei, ani zadowolenia z upchnięcia. A jeżeli upchnięcie nie jest idealne? Wtedy otrzymujemy nieład artystyczny. 
I na to już żadnych słów krytyki nie usłyszymy. W końcu mieszkanie duszy artystycznej rządzi się innymi prawami... 


Z okazji majowego długiego weekendu zdobyłam kilka fidrygałków... Czas więc wznowić upychanie.





Komentarze

  1. Gdzie kupujesz te wszystkie cuda ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie. Niektóre są po babciach, inne z komisów meblowych, złomowisk, TK Maxxa... Albo uzyskane drogą wymiany 🙂

      Usuń
  2. Ciekawa jestem jak masz na imię, tak głupio pisać do nie wiadomo kogo. Nazywam Cię Rudzik. A wiesz, że 1 maj to data moich urodzin...także w ramach prezentu pooglądam sobie te wszystkie pięknoty. Z tym upychaniem to tak jest, ja jeszcze nie upycham, ale już mam magazyn w piwnicy. A jaką mam radość jak wypatrzę u Ciebie coś co ja też mam, jak dziecko. Ja czasami zastanawiam się czy te moje zakupy, polowanie na starociach to nie jest jakaś choroba, kompulsywne zakupy które mają tymczasowo zając moją głowę czymś miłym, i jak tak się zaczynam zastanawiać to mam do siebie żal i pretensje nawet czasem...i obiecuje sama sobie, że to koniec, że już ostatnia rzecz i basta. I na obiecankach się kończy.Boże !!! jak ja dużo gadam, koniec, idę oglądać. Ila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na imię Alicja. Ale od tyłu lat jestem Rudzikiem, że w zasadzie chyba jednak mam na imię Rudzik 🙂
      Nigdy się nie zastanawiałam, czemu zbieram. Chyba z zachwytu, zadziwienia wzorem, kształtem, fakturą. Na poprawę humoru, Kochana Ilo, to się idzie do fryzjera... Myślę, że zbierasz, ponieważ kochasz stare przedmioty i zamkniętą w nich historię... A że polowanie cieszy...tym lepiej. 😘

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wzorki na porcelanie

Nie lubię gotować, ale lubię kuchnie. Cudze lubię, byle zagracone były i niesterylne. I swoją, odkąd w diabły wyeksmitowałam podobno wyjątkowo gustowny i ergonomiczny zestaw mebli z mdf - u, który na moje kilkuletnie utrapienie pozostawili poprzedni właściciele...  Być może źle rozumiem ergonomię kuchenną, ponieważ obecnie moja kuchnia jest idealnym przeciwieństwem zaleceń ogólnych na temat wygody i bhp użytkowania tego pomieszczenia, ale na razie żyję, oparzeń trzeciego stopnia nie odnoszę i nawet nieco mniej tłukę, niż przed przemeblowaniem. Gotuję chyba głównie z powodu możliwość używania zastawy stołowej. Zastawa stołowa to temat rzeka, wielki jak Ganges i Amazonka razem, wspólnie i w porozumieniu. Pisałam już o porcelanie china blau, teraz czas na wzór słomkowy i cebulowy. Z nieznanych i niezrozumiałych powodów są one ze sobą mylone. Wzór słomkowy,  Indisch  Blau, niebieski saksoński, pietruszkowy - to ten sam wzór, przedstawiający podobno kocanki, czyli drobne, żółte, polne kw

Landszafty, oleodruki i reprodukcje... Cz. II

Miałam napisać o oleodrukach, zabieram się za to od dni kilku, ale jakoś mi nie idzie. Od wysokich temperatur mózg mi się lasuje, a oleodruk to temat poważny... Nigdy jakoś za tym rodzajem twórczości nie przepadałam, chociaż muszę przyznać, że trafiają się perełki wybitne, w ramach okazałych, prawdziwym złotem złożonych... Zacznijmy od początku - oleodruk to odbitka wykonana na papierze, płótnie lub innym materiale, wykonana w technice oleografii lub chromolitografii, bardzo popularna w XIX wieku. Oleodruki były obecne zarówno w miejscach publicznych, takich, jak kościoły, czy urzędy, jak i mieszkaniach prywatnych. Ich jakość zależała od staranności wykonania. Niektóre były dodatkowo ręcznie podmalowywane i zdobione porzez naszywanie koralików i tkanin, tłoczenie ornamentów... Najbardziej znane  "szkoły" oleodruków posiadające  własne zakłady produkcyjne, znajdowały się w Niemczech i Francji: Muller and Lose, Kamag, Otto Blocha... Można było je nabyć nie tylko w całej Europ

Zaginiony w akcji

Dawno nie pisałam. I to nawet nie brak weny ale entuzjazmu sprawił, że ciężko mi jakoś cokolwiek z sensem napisać. A entuzjazm zaginął w akcji, prawdopodobnie leży gdzieś pod stertą gruzu... Albo razem z gruzem został wyniesiony do worków na tenże gruz... Kocham stare budynki. Nic to, że tynk się sypie, podłogi trzeszczą, drzwi skrzypią... Do tej pory myślałam, że wszystko da się załatać. Albo polubić... I tu zaczyna się smutna historia zaginionego entuzjazmu. Dom z 1951 r. Przerobiona wersja willi z międzywojnia. Niby nic nadzwyczajnego. Beton, cegła, deski na podłogach... Ten budynek uświadomił mi jednak w pełni koszmar dawnych przeróbek, remontów i modernizacji. Kolejne worki ochydnych kafli z lat 70-tych, paneli z 90-tych, boazerii, płyt pilśniowych udających kafle, styropianu przylepionego w jakimś obłędzie do wszystkich sufitów...wymienionych na plastikowe okien i kaloryferów osaczających każde pomieszczenie... 15m2 i 22 żeliwne żeberka. A co. Pierwszy raz nie wiem, czy sobie p