Przejdź do głównej zawartości
Wielokrotnie zastanawiałam się, gdzie ludzie zdobywają swoje skarby. Kierowana ciekawością i skuszona wizją udostępnienia wiedzy na ten temat pracowicie czytałam wpisy i artykuły typu "jak i gdzie kupować/zdobywać/wynajdywać cuda wszelakie za grosze"... I za każdym razem odczuwałam głębokie rozczarowanie. A to okazywało się, że należy rano wstać i ruszyć na Targ na Kole, a to że koniecznie trzeba mieć zaprzyjaźnionego antykwariusza, który specjalnie dla mnie znajdzie i odłoży, a to że Jarmark Dominikański to kopalnia cudownych okazji... Nie mówiąc o eksploracji rodzinnych strychów pełnych antycznych artefaktów. No i oczywiście pchli targ.
Nie mieszkam w Warszawie, więc na Koło nie dolecę o poranku, chyba, że wstanę ciemną nocą i w pociąg wsiądę. Na zakupy u zaprzyjaźnionego antykwariusza mnie nie stać. Jarmark Dominikański jest raz w roku i oferuje ceny antykwaryczne. Rodzinne strychy, o ile w ogóle występują, zawierają głównie suszące się pranie. I sporadycznie gniazda os.  A pchlego targu w okolicy po prostu nie ma... Tak jak nie ma cudownej recepty na zdobywanie fidrygałków za grosze. Oczywiście można posprzątać piwnicę stryjecznej babci i przy dużej dozie szczęścia natrafić na coś poza starymi butami i słoikami kompotu z 1994...


A jednak jakoś sobie radzę, szczególnie, że staram się naprawdę zdobywać za grosze.




Komentarze

  1. Takie zdobywanie to też frajda, na strychu moich rodziców to samo...słoiki, słoiki, morze słoików...a i jeszcze pająki. Ja mam tu u siebie, na wsi taki sklepik z cudami przywożonymi z targu staroci, a właściwie to z takiego śmietniska gdzie niektórzy sprzedający nawet nie wiedzą co sprzedają i tak np. karafka za 2 złote, kryształowy świecznik za 10 i jeszcze pierdylion różnych rzeczy. Ty masz dużo obrazów, stare piękne meble, u mnie ze względu na pochodzenie i nie ma co się oszukiwać biedę poprzednich pokoleń takich skarbów nie ma. Ila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham zakupy w miejscach, gdzie sprzedawcy nie wiedzą, co sprzedają.
      O pająkach nawet nie wspominam, pominęłam też myszy i inne niegroźne, chociaż mało atrakcyjne stworzenia, typu mole... Skarby po rodzinie też mają wady. Stół po prababci nadgryzły kołatki, jest pełen dziurek. Trafiło mi się już kilka piękniejszych i nienadgryzionych, ale jak się stołu po przodkach pozbyć...
      Dziękuję, że zajrzałaś.

      Usuń
  2. Jak na brak dostępu do pchlich targów, zasobnych strychów i piwnic, antykwariatów i kupowanie za przysłowiowe grosze, to masz przepiękną kolekcję mebli, obrazów, porcelany i innych fidrygałków ;)
    Wnętrza robią wrażenie, ogromne wrażenie. Zbiory cudne, klimatyczne i widać że z duszą :) Pięknie!
    Pozdrawiam/I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, staram się, jak mogę.
      Chociaż czasami mam wrażenie, że fidrygałki po przekroczeniu pewnej ilości zaczynają się namnażać samoczynnie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wzorki na porcelanie

Nie lubię gotować, ale lubię kuchnie. Cudze lubię, byle zagracone były i niesterylne. I swoją, odkąd w diabły wyeksmitowałam podobno wyjątkowo gustowny i ergonomiczny zestaw mebli z mdf - u, który na moje kilkuletnie utrapienie pozostawili poprzedni właściciele...  Być może źle rozumiem ergonomię kuchenną, ponieważ obecnie moja kuchnia jest idealnym przeciwieństwem zaleceń ogólnych na temat wygody i bhp użytkowania tego pomieszczenia, ale na razie żyję, oparzeń trzeciego stopnia nie odnoszę i nawet nieco mniej tłukę, niż przed przemeblowaniem. Gotuję chyba głównie z powodu możliwość używania zastawy stołowej. Zastawa stołowa to temat rzeka, wielki jak Ganges i Amazonka razem, wspólnie i w porozumieniu. Pisałam już o porcelanie china blau, teraz czas na wzór słomkowy i cebulowy. Z nieznanych i niezrozumiałych powodów są one ze sobą mylone. Wzór słomkowy,  Indisch  Blau, niebieski saksoński, pietruszkowy - to ten sam wzór, przedstawiający podobno kocanki, czyli drobne, ż...

Landszafty, oleodruki i reprodukcje... Cz. II

Miałam napisać o oleodrukach, zabieram się za to od dni kilku, ale jakoś mi nie idzie. Od wysokich temperatur mózg mi się lasuje, a oleodruk to temat poważny... Nigdy jakoś za tym rodzajem twórczości nie przepadałam, chociaż muszę przyznać, że trafiają się perełki wybitne, w ramach okazałych, prawdziwym złotem złożonych... Zacznijmy od początku - oleodruk to odbitka wykonana na papierze, płótnie lub innym materiale, wykonana w technice oleografii lub chromolitografii, bardzo popularna w XIX wieku. Oleodruki były obecne zarówno w miejscach publicznych, takich, jak kościoły, czy urzędy, jak i mieszkaniach prywatnych. Ich jakość zależała od staranności wykonania. Niektóre były dodatkowo ręcznie podmalowywane i zdobione porzez naszywanie koralików i tkanin, tłoczenie ornamentów... Najbardziej znane  "szkoły" oleodruków posiadające  własne zakłady produkcyjne, znajdowały się w Niemczech i Francji: Muller and Lose, Kamag, Otto Blocha... Można było je nabyć nie tylko w całej Europ...

Dobry sen, czyli minimalizm w sypialni

Sypialnia jest miejscem relaksu i odpoczynku.... Ostatnio, w ramach przetrwania upałów przeszłam w stan wegetatywny, objawiający się bezruchem i przeglądaniem papki serwowanej przez tv. Nie jestem fanem telewizji, nawet nie bardzo się orientuję, jakież to kanały posiadam, jechałam więc po kolei, używając jednego przycisku na pilocie i poświęcając średnio 30 sekund na zorientowanie się, że danego programu oglądać nie chcę, aż trafiłam na coś o wnętrzach, gdzie jacyś mili ludzie zapewnili mnie, że będą meblować sypialnię idealną. Skuszona wizją, roztaczaną z dużym entuzjazmem i jeszcze większą pewnością, postanowiłam podciągnąć się teoretycznie i obejrzeć ową cudowną metamorfozę... Ogólne działania przeprowadzone w programie można podsumować mniej więcej tak: -wyrzucamy stare gazety, kartony po pizzy i uschnięte rośliny doniczkowe -usuwamy brudne naczynia i ubrania -oddajemy komuś stos pluszaków -chowamy deskę do prasowania -malujemy ściany na ciemnozielono -kładziemy białą, pucha...