To w zasadzie post piątkowo - niedzielny, czyli weekendowy. Zaczęło się całkiem niewinnie, od pizzy... W piątek poszliśmy na pizzę, a że mój mąż zawsze jest w pracy, oczekiwanie na pizzę umilał sobie czytaniem służbowych maili. Cóż, takie czasy, że każdy siedzi z nosem w telefonie, więc ja też wsadziłam nos w internet, na chybił - trafił wybierając olx. Lubię ogłoszenia, szczególnie "sprzedam dom" i "sprzedam meble"...samo czytanie sprawia mi radość, a i pracę szarych komórek stymuluje. Treść ogłoszeń bywa zadziwiająca, trafiłam już na takie cuda:
-sprzedam dom bez okien
-posiadłość zawiera szopogaraż
-dom mieszkalny składa się z piekarni i garażu
-sprzedam dom na części
-siedlisko zabudowane ziemianką
-nasadzenia drzewek owocowych znajdują się w ziemi
-sprzedam dom niewybudowany
-dom wolnostojący- skrajny szeregowiec
-sucha studnia do własnej aranżacji
-dom z rurociągiem w gminie
-sprzedam dom ze stodołą sąsiada
Może kiedyś się zakocham w jakimś wiejskim domu w przystępnej cenie i na wieś pójdę...
No i meble. Oglądam zawsze w pobliżu mojej miejscowości, do zakupu czegoś, czego na oczy nie widziałam, jakoś mi odwagi brakuje. Oglądam z wiarą, że i mi się jakaś perełka wreszcie za grosze trafi... Trafiają mi się wprawdzie głównie meble z Ikei albo BRW, i to bynajmniej nie za grosze. Perełek jakoś ogólnie coraz mniej, nawet w adekwatnej do perłowości cenie...no i mój odwieczny problem - lubię meble proste, nieudziwnione, nieco wiejskie, bez politury na wysoki połysk, bez tralek, dinksów i innych udziwnień, żeby się z fidrygałkami nie gryzły i nadmiar mój domowy zniosły...A takimi to już w latach 80-tych w piecu palili i za dużo ich nie zostało.
Przeleciałam ponad 20 stron, nawet się w kolejne ogłoszenia, typu meble mamut w idealnym stanie, nie zagłębiając, aż trafiłam na sofę. Prosta, secesyjna, dębowa. No i cena - 200 zł do negocjacji. Pierwsza myśl - pewnie zajechana jak koń szmaciarza - druga - obejrzę, przecież i tak nie mam lepszych zajęć. I tu mnie spotkało podwójne zaskoczenie. Po pierwsze, jak na sto lat i oryginalną tapicerkę, to stan idealny. Po drugie, jak żyję, nie widziałam rozkładanej secesyjnej sofy. No bo jak to tak, żeby 100 lat temu ktoś sobie na noc sofę do spania rozkładał... To przecież wymysł powojenny, do małych blokowych mieszkań przystosowany... Mało co mnie już podnieca, ale to ogłoszenie tak me jestestwo dogłębnie poruszyło, że aż męża z jego skrzynki mailowej wyciągnęłam, coby się mym odkryciem podzielić. O dziwo, mąż się zachwycił, a nawet dialog ze mną nawiązał:
- gdzie to?
-u nas.
-lie?
- 200 złotych, ale do negocjacji
-ile?
-200
- No to dzwoń. Albo nie, dawaj numer...
- ale my nie potrzebujemy sofy.
- potrzebujemy, wstawię ją do gabinetu...
- kochanie, ale to secesyjna sofa, będzie Ci na niej średniowygodnie...
- ale ja chcę!
No i kupiliśmy sofę, bez oglądania i w ciemno. Ogromną, średniowygodną, rozkładaną. Bez negocjacji ceny, ponieważ był inny chętny za całe 200 zł. Miły Pan sprzedający przywiózł ją nam gratis pod kamienicę, nasz świętej cierpliwości sąsiad zadeklarował pomoc przy wnoszeniu...
Oto sofa. Złożona.
I rozłożona.
To właśnie po przywiezieniu kłopoty się zaczęły. I nie dlatego, że z sofą było coś nie tak...ale o tym napiszę następnym razem.
-sprzedam dom bez okien
-posiadłość zawiera szopogaraż
-dom mieszkalny składa się z piekarni i garażu
-sprzedam dom na części
-siedlisko zabudowane ziemianką
-nasadzenia drzewek owocowych znajdują się w ziemi
-sprzedam dom niewybudowany
-dom wolnostojący- skrajny szeregowiec
-sucha studnia do własnej aranżacji
-dom z rurociągiem w gminie
-sprzedam dom ze stodołą sąsiada
Może kiedyś się zakocham w jakimś wiejskim domu w przystępnej cenie i na wieś pójdę...
No i meble. Oglądam zawsze w pobliżu mojej miejscowości, do zakupu czegoś, czego na oczy nie widziałam, jakoś mi odwagi brakuje. Oglądam z wiarą, że i mi się jakaś perełka wreszcie za grosze trafi... Trafiają mi się wprawdzie głównie meble z Ikei albo BRW, i to bynajmniej nie za grosze. Perełek jakoś ogólnie coraz mniej, nawet w adekwatnej do perłowości cenie...no i mój odwieczny problem - lubię meble proste, nieudziwnione, nieco wiejskie, bez politury na wysoki połysk, bez tralek, dinksów i innych udziwnień, żeby się z fidrygałkami nie gryzły i nadmiar mój domowy zniosły...A takimi to już w latach 80-tych w piecu palili i za dużo ich nie zostało.
Przeleciałam ponad 20 stron, nawet się w kolejne ogłoszenia, typu meble mamut w idealnym stanie, nie zagłębiając, aż trafiłam na sofę. Prosta, secesyjna, dębowa. No i cena - 200 zł do negocjacji. Pierwsza myśl - pewnie zajechana jak koń szmaciarza - druga - obejrzę, przecież i tak nie mam lepszych zajęć. I tu mnie spotkało podwójne zaskoczenie. Po pierwsze, jak na sto lat i oryginalną tapicerkę, to stan idealny. Po drugie, jak żyję, nie widziałam rozkładanej secesyjnej sofy. No bo jak to tak, żeby 100 lat temu ktoś sobie na noc sofę do spania rozkładał... To przecież wymysł powojenny, do małych blokowych mieszkań przystosowany... Mało co mnie już podnieca, ale to ogłoszenie tak me jestestwo dogłębnie poruszyło, że aż męża z jego skrzynki mailowej wyciągnęłam, coby się mym odkryciem podzielić. O dziwo, mąż się zachwycił, a nawet dialog ze mną nawiązał:
- gdzie to?
-u nas.
-lie?
- 200 złotych, ale do negocjacji
-ile?
-200
- No to dzwoń. Albo nie, dawaj numer...
- ale my nie potrzebujemy sofy.
- potrzebujemy, wstawię ją do gabinetu...
- kochanie, ale to secesyjna sofa, będzie Ci na niej średniowygodnie...
- ale ja chcę!
No i kupiliśmy sofę, bez oglądania i w ciemno. Ogromną, średniowygodną, rozkładaną. Bez negocjacji ceny, ponieważ był inny chętny za całe 200 zł. Miły Pan sprzedający przywiózł ją nam gratis pod kamienicę, nasz świętej cierpliwości sąsiad zadeklarował pomoc przy wnoszeniu...
Oto sofa. Złożona.
I rozłożona.
Boska sofa, szczególnie złożona cudnie się prezentuje i fidrygałki do niej pasują.:) Oj pewnie były utarczki kto i gdzie chce ją wstawić... Serdeczności.:)
OdpowiedzUsuńOj, nie do końca... Dziękuję za odwiedziny, buziaki wysyłam 😘
UsuńSofa jest piękna!!!!!!!!!!!Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję 😘😘😘
UsuńHa,ha! Ale fajna historia! świat jest niesamowity, a zdarzenia zaskakujące czasem :) Sofa piekna i wcale się ni "gryzie" z fidrygałkami :) Pozdrawiam jak zawsze cieplutko :) Pola
OdpowiedzUsuńDziękuję, buziaki wysyłam 😘😘😘
UsuńSofa z czasów, kiedy stale upominano siedź prosto, nie garb się:))) Rzeczywiście wygląda na prawie nie używaną. Fajna jest a i Pusia ma wybór. Nie jestem złośliwą babą, ale ja sadzałabym bym na niej nieproszonych gości. Serdeczności rudziku:)
OdpowiedzUsuńMasz 100 % racji. Też mi się wydawało, że to nie jest to, czego mąż szuka do wegetowania przed tv... Ale niektórzy jak się uprą i podniecą, to muszą osobiście sprawdzić. Chociaż w zasadzie, w pozycji "na tetryka" nie można jej nic zarzucić...więc kawę i ciasto się da...
Usuń