Nie lubię gotować, ale lubię kuchnie. Cudze lubię, byle zagracone były i niesterylne. I swoją, odkąd w diabły wyeksmitowałam podobno wyjątkowo gustowny i ergonomiczny zestaw mebli z mdf - u, który na moje kilkuletnie utrapienie pozostawili poprzedni właściciele... Być może źle rozumiem ergonomię kuchenną, ponieważ obecnie moja kuchnia jest idealnym przeciwieństwem zaleceń ogólnych na temat wygody i bhp użytkowania tego pomieszczenia, ale na razie żyję, oparzeń trzeciego stopnia nie odnoszę i nawet nieco mniej tłukę, niż przed przemeblowaniem.
Gotuję chyba głównie z powodu możliwość używania zastawy stołowej. Zastawa stołowa to temat rzeka, wielki jak Ganges i Amazonka razem, wspólnie i w porozumieniu. Pisałam już o porcelanie china blau, teraz czas na wzór słomkowy i cebulowy. Z nieznanych i niezrozumiałych powodów są one ze sobą mylone.
Wzór słomkowy, Indisch Blau, niebieski saksoński, pietruszkowy - to ten sam wzór, przedstawiający podobno kocanki, czyli drobne, żółte, polne kwiaty. Powstał około roku 1720 w manufakturze miśnieńskiej, potem zaczęły go używać kolejne, między innymi Winterling, Arzberg, Königlich Tettau, Annaburg Porzellan, Villeroy & Boch. Ja posiadam przedwojennego Winterlinga, Silesię, i nową zdobycz, Schwarzenhammera. Ten ostatni mnie zachwycił nazwą i sygnaturą. Młotek to idealny symbol dla porcelany...
Tu sygnatura, ostrości złapać nie mogłam, ale młotek widać... No, prawie widać 😕
Tak, wiem, że chlebnik nie pasuje. Uprzejmie informuję, że na ten czas nie posiadam pasującego jednocześnie wyglądem i rozmiarem. Poza tym w mojej kuchni nic do niczego nie pasuje...
Reszty nie wyciągnę, ponieważ nie pamiętam, gdzie upchnęłam... W ogóle, zaczynam się zastanawiać, czy mnie skleroza nie dopada, zapominam, jakie mam skorupy z danego wzoru 🤔
I to by było na tyle, jeśli o kocanki chodzi, przejdźmy więc do wzoru cebulowego, czyli zwiebelmuster. Wzór ten dotarł do Europy z Chin, ale wcale nie przedstawiał cebul i chryzantem a owoce granatu i kwiaty lotosu. Najwyraźniej ktoś się nie przyjrzał i coś pomieszał... W 1739 manufaktura w Miśni rozpoczęła europejską produkcję naczyń z wzorem cebulowym. Obecna wersja zdobienia wygląda tak:
Niestety, naczyń cebulaczków za dużo nie posiadam, ponieważ w przystępnych cenach jakoś mi się nie trafiają... A może dlatego, że od wyciskającej łzy cebuli wolę jednak pachnące miodem kocanki 😉
Gotuję chyba głównie z powodu możliwość używania zastawy stołowej. Zastawa stołowa to temat rzeka, wielki jak Ganges i Amazonka razem, wspólnie i w porozumieniu. Pisałam już o porcelanie china blau, teraz czas na wzór słomkowy i cebulowy. Z nieznanych i niezrozumiałych powodów są one ze sobą mylone.
Wzór słomkowy, Indisch Blau, niebieski saksoński, pietruszkowy - to ten sam wzór, przedstawiający podobno kocanki, czyli drobne, żółte, polne kwiaty. Powstał około roku 1720 w manufakturze miśnieńskiej, potem zaczęły go używać kolejne, między innymi Winterling, Arzberg, Königlich Tettau, Annaburg Porzellan, Villeroy & Boch. Ja posiadam przedwojennego Winterlinga, Silesię, i nową zdobycz, Schwarzenhammera. Ten ostatni mnie zachwycił nazwą i sygnaturą. Młotek to idealny symbol dla porcelany...
Tu sygnatura, ostrości złapać nie mogłam, ale młotek widać... No, prawie widać 😕
Tak, wiem, że chlebnik nie pasuje. Uprzejmie informuję, że na ten czas nie posiadam pasującego jednocześnie wyglądem i rozmiarem. Poza tym w mojej kuchni nic do niczego nie pasuje...
Reszty nie wyciągnę, ponieważ nie pamiętam, gdzie upchnęłam... W ogóle, zaczynam się zastanawiać, czy mnie skleroza nie dopada, zapominam, jakie mam skorupy z danego wzoru 🤔
I to by było na tyle, jeśli o kocanki chodzi, przejdźmy więc do wzoru cebulowego, czyli zwiebelmuster. Wzór ten dotarł do Europy z Chin, ale wcale nie przedstawiał cebul i chryzantem a owoce granatu i kwiaty lotosu. Najwyraźniej ktoś się nie przyjrzał i coś pomieszał... W 1739 manufaktura w Miśni rozpoczęła europejską produkcję naczyń z wzorem cebulowym. Obecna wersja zdobienia wygląda tak:
Niestety, naczyń cebulaczków za dużo nie posiadam, ponieważ w przystępnych cenach jakoś mi się nie trafiają... A może dlatego, że od wyciskającej łzy cebuli wolę jednak pachnące miodem kocanki 😉
Dziękuję za rzeczowy wykład pt. "Kawa na ławę". Człowiek uczy się przez całe życie :) Porcelana jest zachwycająca! Tekst świetny! Kompozycje naczyń i zdjęcia również. Pozdrawiam Pola :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 😘😘😘
UsuńWczoraj wpisałam komentarz do Twojej opowieści o porcelanie, ale znikł:( a był. Dziś wena nie ta, więc w skrócie. Lubię obie niebieskości na białej porcelanie, ale bardziej ten z kocanką. Słomki są mniej opatrzone i bardziej swojskie a i cena ma znaczenie. Cebulowe mają za to finezyjne kształty i też by się chciało je mieć... póki co z przyjemnością patrzę na Twoje rudziku. Masz jeszcze inne błękity więc czekam na kolejną opowieść. Wiesz, że lubię je czytać:)
OdpowiedzUsuńKobaltowy zawrót głowy... Najlepszy na lato 🙂
UsuńW porcelanie jesteś zdecydowanie lepsza, a i cudeniek masz więcej... Ewentualnie stary Ćmielów, china blau już była... Zrobię przegląd, coby był jakiś pogląd...
😘