Niektóre przedmioty są potrzebne teoretycznie. Takie na ten przykład sztućce. Nikt chyba nie wyobraża sobie domu bez widelców. Niektórzy twierdzą nawet, że konieczne są dwa zestawy, codzienny i świąteczny. Według mnie nie jest to słuszna teoria, ponieważ da się spokojnie funkcjonować bez kompletu rodowych sreber...
Ale można też podejść do sprawy od drugiej strony... i atakować rodzinę na co dzień i od święta zestawem mieszanym. Niestety do tego celu niezbędna jest duża odporność psychiczna. Jeżeli nie ulękniemy się dawno niewidzianej ciotki, dostającej apopleksji na widok stołowych dziwadeł nie do pary i odczuwamy radość z faktu, że każda osoba przy stole posiada inny widelec, to możemy zaszaleć...
I nie należy się przejmować pochodzeniem zbiorów. Nasze krajowe, duńskie, niemieckie, z byłego ZSRR... Rozmiar również nie ma znaczenia, chociaż umożliwia czynienie zestawów zabawniejszymi, np. mały widelec i okazały nóż... Ale o tym innym razem...
Ale można też podejść do sprawy od drugiej strony... i atakować rodzinę na co dzień i od święta zestawem mieszanym. Niestety do tego celu niezbędna jest duża odporność psychiczna. Jeżeli nie ulękniemy się dawno niewidzianej ciotki, dostającej apopleksji na widok stołowych dziwadeł nie do pary i odczuwamy radość z faktu, że każda osoba przy stole posiada inny widelec, to możemy zaszaleć...
Mnie się wydaje, że do tego wszystkiego trzeba....jak to nazwać...dojrzeć, dorosnąć, zrozumieć. Ja kiedyś byłam z tych modnych, kompletnych, nowych, a potem trafiłam do jednego sklepu, potem domu i tak powoli przedmiot po przedmiocie, im starszy tym lepiej, nie od kompletu...nic nie szkodzi, ktoś chce się pozbyć, wyrzucić - ja biorę, zbieram, kolekcjonuje, nie mogę się oprzeć. I tak powstaje mój dom, nasz dom, taki wyjątkowy, niepowtarzalny, sentymentalny, zaczarowany. Twój też taki jest, nawet bardziej. I te widelce, noże łyżki...ciężkie, duże, każdy inny, każdy ma jakąś historię i teraz my jesteśmy dalszą częścią tej historii. Bardzo się cieszę, ilekroć poznaje takie osoby jak Ty, mało nas, mało takich domów przynajmniej w moim środowisku - jestem niemodna, nieikeowa...ale dobrze mi z tym i nie zamierzam tego zmieniać. Jeżeli los zetknie nas na swojej drodze to ja poproszę taki niekompletny zestaw do obiadu :) Ila
OdpowiedzUsuńNiekompletny zestaw masz zagwarantowany, kompletne wydałam rodzinie. Mało nas, ponieważ Ikea wbrew pozorom łatwiejsza. Ale po malutku coś się w ludziach budzi. Jakaś tęsknota... Może któregoś dnia się okaże, że jesteśmy bardzo modne i szalenie na czasie... Na razie ratujmy, co się da. Cieszę się, że jesteś i tak pięknie ubierajsz w słowa to, co czuję. Dziękuję.
UsuńDziewczyny, i ja mam tak samo jak Wy :) Z Ikei mam tylko ceramiczny zlew w kuchni, bo w naszym kraju nikt inny takich nie sprzedaje :) Zatem dołączam do grupy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Pola :)
Cieszę się, że jest nas trochę. I mam nadzieję, że będzie więcej.
Usuń