Przejdź do głównej zawartości
Kontynuując temat radosnych wariacji że sztućcami...
Sztućce z różnych kompletów mogą do siebie całkowicie nie pasować, lub też na pierwszy rzut oka tworzyć całkiem spójny komplet...






  Oraz służyć do różnych celów. Poniżej piękny przykład noża do ryb. Zawsze mnie cieszyła konsternacja osób, którym go wręczono w ramach konsumpcji schabowego...





Równie radosna jest łyżka do bulionu. Niestety, obecnie praktycznie nie funkcjonuje w stołowym obiegu, co psuje radość z zastosowania tegoż artefaktu do zupy np. grzybowej. Aczkolwiek przeważnie jest przez stołownika badana z pewną dozą nieufności. 



A tu piękny przykład niedostosowania rozmiaru...





Niestety stosowanie przez dłuższy czas tego typu działań  na krewnych i znajomych jest niemożliwe, następuje bowiem uodpormienie, a szanowni konsumenci wymieniają się sztućcami, a nawet fatygują do kuchni w celu zdobycia bardziej dopasowanych okazów. Wtedy nawet nóż do pasztetu nie pomoże 


Szczęśliwie zawsze można podnieść dramatyzm stosując zastawę stołową ni z gruszki, ni z pietruszki. A tej mam zapasy przeogromne... 

Komentarze

  1. O Ty złośliwcze, nóż do ryb...nigdy nie miałam w ręku więc pewnie też zaczęłabym kroić schabowego. Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, już Cię pytałam na IG jak to jest możliwe zgromadzić tyle pięknych, wyjątkowych rzeczy i wiem. I tak sobie myślę, że może to te czasy dzisiejsze takie wyprane ze wszystkiego, takie pędzące nie sprzyjają takim jak my. Zdecydowanie za późno się urodziłam, czasy celebrowania posiłków, pięknej porcelany, nawet stanowisko kredensowego w szlacheckich domach, a teraz reklamowe kubki, jednorazowe talerzyki, buła w serwetce. Mówię zdecydowane nie i nawet ze zwykłych 15 minut herbatki z koleżanką staram się zrobić chwilkę miłą z ładną filiżanką, serweteczką, pięknym talerzykiem, ładnie podanym ciastem. I mam z tego wielką radość. Także nie musisz nic mówić, rozumiem Cię bez słów. Ila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, trzeba celebrować każdą chwilę. Już dawno przestałam oszczędzać porcelanę, obrusy, kryształowe szklanki. Niech każdy dzień niesie Ci radość święta.

      Usuń
  2. Faktycznie widzę, że bardzo sporo wariacji jeśli chodzi o same ułożenia sztućców oraz ich parowanie. Ja jeszcze bardzo lubię używać sztućców do serwowania jedzenia https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/sztucce/sztucce-do-serwowania-potraw i jestem zdania, że jest to bardzo fajne rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wzorki na porcelanie

Nie lubię gotować, ale lubię kuchnie. Cudze lubię, byle zagracone były i niesterylne. I swoją, odkąd w diabły wyeksmitowałam podobno wyjątkowo gustowny i ergonomiczny zestaw mebli z mdf - u, który na moje kilkuletnie utrapienie pozostawili poprzedni właściciele...  Być może źle rozumiem ergonomię kuchenną, ponieważ obecnie moja kuchnia jest idealnym przeciwieństwem zaleceń ogólnych na temat wygody i bhp użytkowania tego pomieszczenia, ale na razie żyję, oparzeń trzeciego stopnia nie odnoszę i nawet nieco mniej tłukę, niż przed przemeblowaniem. Gotuję chyba głównie z powodu możliwość używania zastawy stołowej. Zastawa stołowa to temat rzeka, wielki jak Ganges i Amazonka razem, wspólnie i w porozumieniu. Pisałam już o porcelanie china blau, teraz czas na wzór słomkowy i cebulowy. Z nieznanych i niezrozumiałych powodów są one ze sobą mylone. Wzór słomkowy,  Indisch  Blau, niebieski saksoński, pietruszkowy - to ten sam wzór, przedstawiający podobno kocanki, czyli drobne, ż...

Landszafty, oleodruki i reprodukcje... Cz. II

Miałam napisać o oleodrukach, zabieram się za to od dni kilku, ale jakoś mi nie idzie. Od wysokich temperatur mózg mi się lasuje, a oleodruk to temat poważny... Nigdy jakoś za tym rodzajem twórczości nie przepadałam, chociaż muszę przyznać, że trafiają się perełki wybitne, w ramach okazałych, prawdziwym złotem złożonych... Zacznijmy od początku - oleodruk to odbitka wykonana na papierze, płótnie lub innym materiale, wykonana w technice oleografii lub chromolitografii, bardzo popularna w XIX wieku. Oleodruki były obecne zarówno w miejscach publicznych, takich, jak kościoły, czy urzędy, jak i mieszkaniach prywatnych. Ich jakość zależała od staranności wykonania. Niektóre były dodatkowo ręcznie podmalowywane i zdobione porzez naszywanie koralików i tkanin, tłoczenie ornamentów... Najbardziej znane  "szkoły" oleodruków posiadające  własne zakłady produkcyjne, znajdowały się w Niemczech i Francji: Muller and Lose, Kamag, Otto Blocha... Można było je nabyć nie tylko w całej Europ...

Landszafty, oleodruki i reprodukcje... Cz. I

Landszaft. Słowo, którego ludzie używają, aby wyrazić swoją opinię na temat miernego malarstwa, pod ów epitet przy okazji podpięto też oleodruki... A przecież landszaft to po prostu obraz przedstawiający pejzaż. Nie mam pojęcia, cóż złego w pejzażach. Być może, nie niosąc ze sobą głębokiego przesłania, pejzaże są sztuką tylko cieszącą oko, ale dobry pejzaż jest po prostu dobry... A zły pejzaż cieszy czasami bardziej niż dobry, chociaż niekoniecznie oko... Trudno oczekiwać, żeby ściany  mieszkania przeciętnego obywatela o przeciętnych dochodach zawieszone były oryginałami Rembrandta, Vermeera, van Gogha... czy kto kogo i co lubi, ponieważ, nawet pomijając ceny, ilość dzieł wybitnych malarzy takie ekscesy uniemożliwia. Cóż więc zostaje? Zostaje to, co dostępne. A więc między innymi landszafty, kopie, oleodruki i reprodukcje. Reprodukcji nie lubię, nawet tych na płótnie. Dla mnie ich podstawową wadą jest brak faktury, zgrubień farby, śladów pędzla. Brak w nich ducha twórcy. Ot, tak...